25 listopada 2014

kiedy milkną słowa

Kolejna noc bez snu... Na prześcieradle rozkładam codzienne troski, rozliczam kolejny dzień.
Owijam się kocem i patrzę w szarą ciemność... na biurku dopala się resztka świecy.
Tyle jeszcze przede mną, zaciskam pięści w złości, uderzam w poduszkę, nie mam już sił, czasem się boję... Zamykam oczy i uśmiecham się sztucznie, żeby nie zapomnieć jak to jest gdy usta wykrzywiają się w tym miłym grymasie... uśmiecham się do myśli o tym spokojnym ''jutro''...
Kiedyś nadejdzie.. Nie narzekam, tylko martwię się.. jak ogarnąć tą cholerną rzeczywistość?



Brak komentarzy: