24 marca 2009

z przymrużeniem oka...



z przymrużeniem oka...





CHORA KOBIETA
Budzi się z gorączką, wie,że to gorączka, bo zimny pot i dreszcze na całym ciele zdecydowanie nie są spowodowane widokiem pół nagiego, chrapiącego współwłaściciela łóżka.
Bierze leki, bo głowa jej pęka, wstaje i budzi resztę osobników zróżnicowanej płci i wieku zamieszkującej razem z nią.
Pomimo uporczywego łomotania w głowie i niekontrolowanych drgawek, konsekwentnie i stanowczo postanawia nie poddać się miękkości w nogach. Robi sobie mocną kawę i zachrypniętym, jak po kilkudniowym piciu, głosem ponagla towarzystwo. Mąż szybko ulatnia się do pracy , pół przytomny jeszcze nie zauważa nawet dziwnego rumieńca na twarzy ukochanej kobiety.
Dziecko ponaglane, z użyciem szantażu zabiera się do szkoły
1. jak się w 5 min nie ubierzesz to przez tydzień nie ma oglądania telewizji,
2. umyj zęby, bo zabronię ci grać na komputerze ,
3. zjedz śniadanie, bo nintendo przez tydzień zakazane ,
4. włóż wreszcie kurtkę i buty , bo zaraz zwariuję!

tak, stanowczość i konsekwencja!

Gotowa do wyjścia kobieta zabiera swoją latorośl do szkoły.
Chwiejąc się lekko i walcząc z mdłościami uśmiecha się i całuje nieletnią u drzwi klasy ,życząc miłego dnia.
Wraca do domu i rozpoczyna sprzątanie po porannym huraganie i kolejno zmywa gary, sprząta tak ogólnie, nastawia pranie, gotuje obiad i zostawia sobie chwilę na lekką drzemkę. Budzi się wkrótce, wszak podświadomość jej podpowiada,że trzeba dziecko ze szkoły odebrać.Spożywa więc kolejną dawkę leku i udaje się po nieletnią.
Po powrocie raczy dziecko obiadem, rozmawia, chwilę nawet się bawi i czeka powrotu swego ukochanego. Wita go z uśmiechem i krótką informacją "jestem chora". Troskliwy mąż natychmiast odsyła żonę do łóżka, co też ona czyni chętnie, a gdy już ma oddalić się w krainę snu następuje wypróbowanie silnej woli i twardości kobiety.
Otóż: pojawia się mąż i od progu ma dziesiątki pytań dotyczące obiadu oraz tego co powinien zrobić. Do pytań dołącza się Nieletnia ,że niby troskliwa, i nieustannie wypytuje o samopoczucie kobiety.
Niestety w pewnym momencie chora ulega słabości i na tyle na ile siły jej pozwalają warczy: ''czy możecie się uciszyć i dac mi święty spokój, wynocha mi stąd!" Tym samym ucina dalszą konwersację. Niech się nawet dom zawali, trzeba zamknąć oczy.

jest godz 19:00 i chora kobieta śpi.



CHORY MĘŻCZYZNA
Budzi się z dreszczami o 4 nad ranem, więc budzi żonę , by zapytać co mu jest.
Żona wstaje, podaje termometr, wszak trzeba wiedzieć z czym mamy doczynienia.
37,4C - nie jest śmiertelne lecz widok przerażonej twarzy chorego sugeruje iż nastał czas paniki.
Żona uśmiecha się, zapewnia,że będzie dobrze, podaje leki - bo on nie ma siły wstać, jest słaby i go wszytko boli. Po spożyciu jęczy jeszcze żałośnie przez 10 minut po czym zasypia snem spokojnym. Żona spać już nie może.
Mężczyzna budzi się po paru godzinach a gdy żony nie ma obok zaczyna się martwić (kto mu poda śniadanie?)
Jęczy więc dosyć głośno by zaanonsować swoje przebudzenie. Żona zjawia się wkrótce, z porcją leków i dobrym , troskliwym słowem, tłumaczy,że musi go na chwilę opuścić by zrobić śniadanie i wykonać codzienną porcję szantażowania związaną z dzieckiem ( patrz dużo wyżej punkty1,2,3,4). Zapewnia męża kilkakrotnie,że niedługo wróci, a gdy już wraca małżonek śpi.

Dalej następuje: wielogodzinne jęczenie, grymaszenie, wybrzydzanie (tego nie będę jadł, głowa mnie boli, gardło mnie boli, nie masz jakiś lepszych tabletek, o jej, ojej, ojejj....)
Leży w łóżku cały dzień śpiąc i oglądając telewizję na zmianę,gdy myśli,że żona nie słyszy śmieje się półgłosem, bo właśnie leci kolejny odcinek "przyjaciół", podnosi się jedynie w celu udania się do toalety i ciągle mu źle.

Późnym popołudniem ku zdziwieniu żony oświadcza,że mu lepiej i jutro idzie do pracy a tymczasem czy mogłaby mu zrobić pyszną kanapeczkę. Żona lekko podirytowana kanapeczkę robi, choć ma ochotę do kanapki napluć.

jest godz 19, chory śpi a żona spać nie może- pije melisę, uspokaja nerwy...

23 marca 2009

Szafa

odkąd wprowadziłam się do swojego nowego mieszkania tylko kombinuję co tu by kupić...

wpadłam na genialny pomysł- zamienić 2 szafy, które posiadamy na jedną wielką, taką z lustrami i rozsuwanymi drzwiami. jak pomyślałam - tak uczyniłam. no i mam. stoi w naszej sypialni, wielka, ogromna, cudowna... taka jaką chciałam, tylko jest jeden problem... te lustra...

naprzeciwko szafy stoi nasze łózko, w odpowiednim do szafy rozmiarze - king. rozłożyłam się na nim i zerknęłam na mój nowy nabytek...

spojrzałam na swe odbicie, zrobiłam kilka ciekawych min, uśmiechnęłam się półgębkiem , po czym westchnęłam głęboko i dość głośno przykuwając uwagę mojej drugiej połówki..

"hm?" zapytał spontanicznie mój mąż

po czym usłyszał żałosny jęk wydobywający się z mojego gardła, następnie wystąpiło łkanie, zalewanie się łzami, smarkanie i próba rozmowy.

przytulał mnie mój biedny chłop, kompletnie nie rozumiejąc nagłego depresyjnego stanu, jeszcze chwilę temu pełna euforii zachwycałam się szafą...

po kilku minutach niekontrolowanych spazmów nastąpiła chwila ciszy. korzystając z okazji ,że moje wycie ucichło niepewnie zapytał : "co się dzieje?''
"jak to co, to ta cholerna szafa!"
"szafa? co z szafą?"
"widziałeś te lustra?"
"co z nimi?"
"pogrubiają!!!"
"acha, poczekaj niech no spojrzę"

wstał, obrócił się parę razy , zrobił mnóstwo głupich min, uśmiechał się, i grymasił...

"tak kochanie, masz rację.. pogrubia... nie ma się czym przejmować"
"myślisz?"
"przecież bym cię nie okłamał"
"to ja tak nie wyglądam? nie mam takiego brzucha, i gęby jak księżyc w pełni?"
(podczas tego pytanie teatralnie złapałam się za oponki brzuszne i wydełąm policzki)
"ależ skarbie, jesteś śliczna,najpiękniejsza, super zgrabna i wyjątkowo sexy, nie zapominajmy o wysokiej inteligencji i niesamowicie dobrym sercu"
"te -poeta- nie ściemniaj mi tu, tylko prawdę gadaj!"
"ja zawsze prawdę , całą prawdę i tylko prawdę!"


patrze w lustro i wolałabym nie widzieć...

pociągnęłam nosem.
wszak oboje znamy to powiedzenie o "prawdach" jest:cała prawda, tylko prawda i gów** prawda.

otarłam łzy i poszłam się zważyć.. 7,5 kg do przodu....

i kto by pomyślał - szafa prawdomówna a mąż oszust