12 sierpnia 2016

Przepraszam Panią, czy sprzedjecie rumunów

- przepraszam- zagaduje mnie osobnik płci męskiej
- dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- szukam czegoś
- ok, słucham
- macie może Rumunów?

stoję trochę wryta i zastanawiam się czy faktycznie zatrudniamy Rumunów, po czym dochodzę do wniosku, że chyba jednak by się o to nie pytał...

- Rumunów? - pytam lekko nie wiedząc co ma ten pan na myśli
- tak wiesz, taki Rumun - i  mi rękami taki kształt jajowatej piłki jakby robi
- Rumun? - pytam ponownie i w głowie nagle mam wizję Rununów pijących herbatkę w okrągłych kubeczkach (nie wiem czemu, ale tak właśnie mam)
- Tak, taki Rumun... i mi ponownie rękami pokazuje - taki Rumun, nie wiesz?
Stoję dalej z wizją Rumunów i herbatki, i w głębi siebie wiem, że koleś na pewno Rumunów w sklepie nie szuka, ale czego on szukać może to ja też nie wiem...
- A do czego ci ten Rumun? - pytam
- do słataki
- a jak do sałatki to mamy - dostaję olśnienia-  chcesz sałatę co się nazywa Romaine a nie Romanian
- tak, tak właśnie tego Rumuna chcę
- generalnie Rumunów nie sprzedajemy, ale jak dla pana zrobimy wyjątek...


6 lipca 2016

Z serii ''życie kasjerki '' - czyli co tam słychać w sklepie

Sytuacja na kasach samobsługowych


- ta maszyna nie działa - drze mi się baba do ucha
- a co się dzieje?
- nie skanuje, widzisz? - i mi pokazuje jak skanuje...
- proszę rękę ściągnąć z kodu kreskowego i się zeskanuje - odpowiadam grzecznie
- nie skanuje nic!!! - macha produktem kobita i drze dalej otwór gębowy na pół sklepu
- bo zasłąniasz ręką kod kreskowy, to nie zeskanuje
- głupia jest ta maszyna!
- oczywiście, że jest głupia... - potwierdzam i nie kończę zdania
- co to wogóle ma być za samoobługowe, jak nic nie działa
- rozumiem frustrację, ale niestety nic nie poradzę, jeśli nie widzi maszyna kodu kreskowego, to nie da rady zeskanować, trzeba odsłonić, rękę zdjąć i będzie dobrze
- to może jakąś informację, że ta kasa nie działa wstawić, bo tylko czas marnuję!?
- nie, nie trzeba... wystarczy rękę z kodu zdjąć i będzie kasa działać jak trzeba.
- to może byś zdjęła, żeby działało!!! a nie stoisz i się głupio uśmiechasz - drze się dalej jak stuknięta
- to nie ja mam rękę zdjąć tylko ty, bo zakrywasz ręką kod na produkcie...
- ty mi nie mów co ja mam robić, ja nie pierwszy raz tu przychodzę i nigdy nie miałam problemu, tylko ty mi takie problemy robisz!!
- a to mi przykro bardzo, to ja zawołam koleżankę, może ona twoją rękę zdejmie i naprawi głupotę
- zawołaj, bo ty nic nie portafisz zrobić!
- zgadzam się, nic a nic....

i sobie poszłam...

16 maja 2016

Pożegnnie Ruskiego

Był sobie taki zwierz co biegał w kółku całą noc i cieszył się tupiąc miniaturkowymi łapkami. Chrupał, tupał, spał i biegał... a teraz pusta szafka stoi i smutno tak jakoś...



5 kwietnia 2016

Tak tylko sobie śpię...

W przerażeniu spoglądam na Ruskiego w misce z żarłem.... Pozycja dość dziwna.. już panika, że se bidul skęcił ciało w kilku miejscach i koniec to jego żywota...
a on dzie tam... tak se śpi .... bo mu tak wygodnie...



18 marca 2016

Z cyklu ''rozmowy monologowo retoryczne''

- nastawiłeś może suszarkę?
- nie
- to ja zawsze muszę o wszystkim pamiętać? - stawiam pytanie retoryczne i człapię po pranie do pralki. Przynoszę i wrzucając ciuchy do suszarki prowadzę monolog:
- tak Edziu, wypierz, wysusz, posprzątaj, ugotuj, zrób zakupy, pogłaskaj, przytul misia, zajmij się dzieckiem, rozwiąż wszelakie problemy, wszystko zrób, wszyyyyy-stkoooo, taaaak, oczywiście, a w między czasie jeszcze kurwa zrób karierę...

usłyszałam parsknięcie śmiechowe, odwróciłam głowę, skarciłam spojrzeniem i włączyłam suszarkę, po czym dodałam
- bo to takie trudne wrzucić pranie do szuszenia i pstryknąć pstryczkiem elektryczkiem, prawda? - parsknęłam pogardzającym parsknięciem i wróciłam do swoich ważnych spraw..

ech...

2 lutego 2016

gorączka i zimna rączka

ogrzej mnie, farelko pełna namiętności
rozpal skórę, rozpal kości
trzęsę się

otul mnie- pachnąca świeżością kołdro nowa
nie taka była to umowa
owiń mnie całą, zanim skonam,
zanim rachunek sięgnie do miliona
(za elektryczność mą...)
pomóż mi
paracetamolu wielka siło
chcę byś uczucie to zabiło!
każdą tabletke dumnie połykam
jedną, drugą, czternastą chyba
termometr pod pachą, głośno wzdycham
choć mam gorączkę, mam zimną rączkę
oh, zimno mi
temperaturo w stopniach mierzona
37 ..8 i 9...i konam...

chrapie chrapacz...

czasami chciałabym tak móc zasypiać jak taki ten, co tylko głowę i już chrap, chrap.. a ja sobie tu lezę i się męczę , bo spać za cholerę nie mogę. a o 6 rano do pracy.. i jak? jak ja mam wstać? no niech ktoś mi powie jak ja mam być przytoma o 6 rano?? he??? a obok chrapie chrapacz i mam ochotę go poduszką w łeb walnąć... albo... no nie, dusić nie będę... kopne może lekko i udawać będę, ze nie ja...
nie ma lekko...

29 stycznia 2016

SIĘ odchudzam...

Się odchudzam...
Tak, zaczęłam zdanie od ''się''...
bo przecież nie od ''on'' czy ''ona''bo to ja... ja SIĘ odchudzam.
więc zamiast spać i chudnąć to myślę o ile chudsza będę latem
czy na plażing-smażing letni będę syreną czy wielo - syreną...
hm...
Kto by się tak ze mną poodchudzał razem? tak do towarzystwa..
tak żeby trochę więcej ruszania legami było?
ktoś, coś?
jakto nikt? styczeń mamy? co z waszymi postanowieniami noworocznymi?
już zapomnieliście o diecie i wpierniczacie ciasta i frytki?
och wy...

to nic.. to ja sobie jeszcze poleżę i pomarzę.. że będę znów nosić rozmiar 10...
a czemu nie? ja nie dam rady?  a pewnie że dam!!
będę slim.. a czemu nie?



18 stycznia 2016

takie tam rozważanie po latach o czasie co mija, co się zmienia, co się kończy, co się zaczyna...

minęły lata... wszystko wokół się zmieniło.. moje myśli, moje ciało, moje życie, moje problemy, moja rodzina, mój samochód, mój pokój, mój licznik biologiczny...
tylko jedno się nie zmieniło...
tłuszcz i zasysanie kalorii
to jest stała w moim życiu.. wieczne odchudzanie.. 
a teraz to i jest z czego... skoro licznik w 9 uderza...
na raz, na dwa... na trzy przymykam oczy i zaczynam od nowa..
po latach... małymi krokami... powracam...