12 grudnia 2012

Zapach świąt...



I znowu....
Kolejny rok zbliża się ku końcowi... Rozglądam się i widzę, że przedświąteczne szaleństwo już się rozpoczęło. Ludzie biegają jak szaleni, czasem wyglądają na zagubionych, czasem na zmęczonych poszukiwaniem idealnych prezentów dla swoich bliskich ...
Siedzę i patrzę.. i staram sie przypomnieć sobie zapach świąteczny..
Myślę, że zacznę przygotowania do tegorocznych świąt od przypomnienia sobie moich ulubionych zapachów.
1. Sosna.  Naturalny, świeży zapach z najpopularniejszego (szczególnie w grudniu) drzewa na świecie. Pobudza i orzeźwia ... Nic nie pachnie piękniej niż prawdziwa choinka :)
a taką choinkę miałam ... myślę, że 2 lata temu ... mam nadzieję w tym roku mieć podobne cudo



2. Olibanum zwany też kadzidłem. Odświeżający, z lekką bazą cytrusowego aromatu, jednocześnie pikantny, drzewny i całkowicie oczarowujący zapach, nieco kamforowy ... działa cudownie uspokajająco na umysł. Jeden z moich ulubionych olejków eterycznych z ogromnej kolekcji, którą posiadam. Będzie on używany w tym roku podczas świąt - kilka kropel do kominka aromatoterapii... i zapach rozniesie się po domu.
 3. Cynamon. Niewiele rzeczy wydobywa ciepło i komfort w tym szczególnym czasie jak  cynamon. Ciepły, korzenny zapach, który przypomina Boże Narodzenie jak nic innego. Laska cynamonu w grzanym winie lub szczypta cynamonu do gorącej czekolady ... Ten zapach będzie mi towarzyszyć w tym roku  ...





4. Peppermint... zapach herbaty miętowej ... W czasie świąt Bożego Narodzenia dość często muszę zwalniać tempo.. jedzenia :) Z kubkiem herbaty miętowej w ręku łagodzę nudności po świątecznym obżarstwie oraz poprawiam trawienie. Muszę się upewnić, że mam zapas herbaty w szafce...
5. Imbir...  Pikantny i ostry, ale ciepły zapach ... i nie ma Bożego Narodzenia, jeśli nie ma piernika. Może w tym roku dietetyczna wersja?? (przepis: http://www.dietadukanapl.com/2011/09/piernik.html )






6 . Wypieki. Ciasteczka, ciasta, babeczki - proszę o litość! Niebiański zapach wypieków - to oznaka bardzo wesołych świąt dla mnie i mojego brzucha-łasucha :)
7. Pomarańcze i goździki . Pomarańcze nabite goździkami to jedne z najprostszych i najsłodszych rzeczy, które pachną świętami i pasują idealnie do nastroju.. Jeden z moich ukochanych zapachów, a dzieku sposobie w jaki jest pozyskiwany jest jest również dekoracją!
Pomarańcze nabite goździkami można powiesić na choince lub umieścić w stroiku świątecznym. Wyglądają cudownie i pachną równie cudnie! Polecam.





8. Śnieg. Tak, wiem, śnieg nie ma zapachu. Ale ja jeszcze pamiętam z dzieciństwa zapach powietrza w tych zimnych, pokrytych białym puchem dniach. Wyrazisty i ostry napełniał płuca i umysł świeżością. Zima z pewnością pachnie inaczej w jasny, biały, słoneczny i bardzo zimny dzień. Marzę o białych świętach... ale tylko wtedy żeby zaśnieżyło! Poza tym.. jakoś  mi nie tęskno do mrozów i śniegu...
A jaki jest zapach Bożego Narodzenia u Was?

Zanim zapomnę.
Dziś mały prezent dla Was. Przepis na krem do stóp. Żeby po tym bieganiu po sklepach, sprzątaniu, przygotowywaniu świątercznym nasz stopy miały chwilę masażu i odpoczynku...


FAB FOOT COOLER

Na krem:

10g masła kakaowego
5g masła shea
5g masła mango
5g oleju bazowego z dzikiej róży (rosehip oil)
5g  oleju bazowego z ziaren winogron (grapeseed oil)
50g wody (lub np. połączenie hydrolatów: pomarańczowy i miodu manuka)
12g emulgującego wosku NF

Dodać później:

1ml olejeku eterycznego miętowego
0.5ml olejku eterycznego pomarańczowego
0.5ml Microkill (środek konserwujący) COS

Jak to zrobić?

Umieść wszystkie składniki "na krem" w żaroodpornym naczyniu. Podgrzewać ciągle mieszając, aż masła i wosk się roztopią (ostrożnie - nie zagotować!)
Zdjąć z ognia i wymieszać za pomocą trzepaczki (używam ręcznego miksera co skraca czas chłodzenia a krem osiąga lekką, puszystą konsystencję). Zajmie kilka minut zanim krem się ochłodzi i zacznie gęstnieć.



Kiedy krem ​​ostygnie dodać olejki eteryczne i środek konserwujący. Wymieszać ponownie.
Umieścić w słoiczku i i przykleić etykietę.


























Okres ważności : 3 miesiące



Jeśli nie masz środka konserwującego umieść gotowy krem ​​w słoiczku i przechowywuj na drzwiach lodówki. Zużyj w ciągu 3-4 tygodni. Powinien być całkowicie w porządku w tym okresie czasu, bez środków konserwujących.

Absolutnie fantastyczny zabieg dla stóp ...
Jeśli masz suchą skórę, użyj kremu na całe ciało a uzyskasz efekt głębokiego nawilżenia..
Zaserwowałam sobie dziś masaż stóp z użyciem tego kremu... potem był masaż łydek, ud, posladków, brzucha, ramion, dłoni.... cała jestem miętowo -pomarańczowa. twarzy tylko nie smarowałam, bo krem zdecydowanie za ciężki na twarz.
A zapach w pokoju od kremu unosi się dookoła. Zaobrączkowany orzekł, że świetny i nadaje się nawet dla faceta...  :)

11 grudnia 2012

Późno

Późną nocą przyczłapałam...
Skończyłam zaległe prace biznesowe i zasiadłam na chwilę z własnymi myślami.

Dawno mnie tu nie było. Ciągły brak czasu albo i chęci by wystukać kilka komputerowych literek.
Mogłabym zbyć wszytko pisząc - nic się nie dzieje... albo nie mam czasu..
Chyba raczej prawda jest taka, że mam i czas i o czym pisać, tylko mi się nie chce.

Ostatnie miesiące mojego życia były dość intensywne. Szczególnie ostatnie 2...
Fizycznie i psychicznie wyczerpujące. Ale przetrwałam jakoś. Czasem sama nie wiem jak.
Czasem po prostu idę do przodu i nie rozglądam się na boki. Czasem muszę się wyłączyć z całości istnienia, żeby się nie zgubić.
Codzienność potrafi być dołująca, przygnębiająca... a otaczający nas ludzie nie zawsze są w stanie zauważyć, że jesteśmy w tym trudnym miejscu i że trzeba na chwilę ucichnąć i pozwolić sobie postać bez słowa.

Każdego dnia wstaję i zaczynam od wyliczania dlaczego wstałam. Zbieram siły by zrobić pierwszy krok... potem już leci... krok za krokiem.. punkt po punkcie wykonuję plan. Czasem zupełnie automatycznie, czasem poświęcę danej myśli odrobinę uwagi.
Robię, bo wiem że muszę, że trzeba, że tak być powinno. Robię bo mam nadzieję, że cos się zmieni. Robię, bo bezczynność gorsza od zabiegania, robienia czegoś nawet jak się nie do końca ma nadzieję, że nasze kroki prowadzą do celu.

Ale nie zawsze jest ciężko, szaro i buro. Czasem zaświeci słońce w tym zaścianku bezsensu i uśmiecham się promieniście. A co? Przecież nie może być wiecznie szaro i buro.
Kiedyś w końcu trzeba wziąć łopatę i zakopać te doły przeklęte. Bo ile mozna siedzieć w czarnej dziurze?

Ale o czym to ja chciałam...
No tak...
Drodzy Państwo.. Moje urodziny... Były. Kolejny roczek zleciał a ja utknęłam w czasie...
Całkowicie przypadkiem, bo wcale się o to nie prosiłam, ale Zaobrączkowany słuchał...
Bo niedawno tak sobie marzyłam, że chciałabym się cofnąć o kilka lat i miec znowu 27...
No to w ten jeden dzień w roku spełniło się moje marzenie :)




Ot i taki torcik urodzinowy miałam :) Przepychota było i odmłodzona zostałam :)

Dostałam też śliczną ręcznie malowaną kartkę- książeczkę od mojej córci i czekoladę.
Ale mój ''duży'' prezent (urodzinowo - świąteczny) jeszcze nie dotarł. Mam nadzieję, że niedługo będzie. Coś dla ''bizneswomen'' która wiecznie walczy o dostęp do komputera i się wścieka jak przypadkowo ''giną'' dokumenty na komputerze. No to mam netbook.. Za połowę ceny bo produkt został zwrócony do sklepu, ale mi to nei przeszkadza. Ciagle z roczną gwarancją i nie zniszczony więc - OK.
Do tego sama sobie zrobiłam prezent i w nareszcie zapisałam się na kurs o legalizacji kosmetyków. W końcu trzeba by te moje mydła zacząć legalnie sprzedawać :)
Hmmm.. Mydła, kosmetyki... dawno czegoś nie tworzyłam. Chyba czas coś w końcu nowego zrobić.

W dniu urodzin nie mogło zabraknąć szampana i dobrego towarzystwa. 
Moc życzeń nadesłana z wielu stron... smsy, maile, Facebookowe posty, czy wiadomości prywatne, telefony... Było mi niezmiernie miło, że pamiętaliście o mnie w ten mój urodzinowy dzień.


A na koniec chciałam zareklamować linie - Ryanair. Można pewnie im wile zarzucić ale zostałam zaskoczona przemile cenami na trasie London Stansted - Gdańsk..
Uwaga drodzy Państwo- cena biletu 18 funtów  w obie strony ze wszelkimi opłatami (tylko bez bagażu, jedynie podręczny). Zatem 10 stycznia lecę do Polski!
Cieszę się bardzo, bo odwiedzę ''Ludziki Moje Kochane'' i w końcu poznam niektórych Colway'owców, z którymi jedynie ''na odległość'' rozmowy przeprowadzam i czas najwyższy uścisnąć dłonie i w końcu ''na żywca'' się do siebie uśmiechnąć.

Mam nadzieję, że wrócę bardziej zrelaksowana i że nie będzie -20 stopni.. bo cholerka... ciuchów na takie zimno nie posiadam. Nie planuje wycieczek plenerowych a wszędzie raczej autem, ale mimo wszystko - nie wiem jak ja to zdzierżę.
Brrrrrr....
No nic.. wódki mi trzeba będzie żeby od środka grzało i miejsca do spania. Bo jak się wódki napiję, to pewnie szybko padnę, wprawy nie mam.. ale może jakiegoś grzańca zamiast.. ot i to jest myśl...

A teraz uciekam spać, bo jutro kolejny dzień, gdzie wiele kroków i punktów do zrobienia
Dobranoc.


A gdybyście myśleli, ze nikt się do Was nie uśmiecha- oto ja uśmiecham się do Was swoim pulpetowatym uśmiechem :)






3 listopada 2012

Plakat

Powinnam sobie narysować wielki plakat  i na ścianie powiesić

''Nie pij!!!
  Kac zabija!!''


ałłłłłłłaaaa.....

1 października 2012

Ważne ogłoszenie

Ważne ogłoszenie - straciłam rozum!! czy ktoś może go wizdział, lub znalazł? Jesli tak, prosze o kontakt. Potrzebuję niezwłocznei go odzyskać.
Dziekuję

29 sierpnia 2012

czas czasem...

Czasem zasiadam niespokojna w myśli.
Jakieś tłuką się pod powiekami.
Czekają ukształtowania i wyrażenia dźwiękami słów.
Ale dziś milczę....
Pomilczę sobie..
bo czasem dobrze tak w ciszy z krzyczącymi myślami posiedzieć i posłuchać o czym one tak się drą.
A drą się jakoś tak czasem głośniej niż zwykle...
i jakoś się ich boję.
Takie moje własne a takie mi obce... takie pchające w tereny nieznane, a ja na nieznane nie jestem tak bardzo łasa.
Szturchają mnie myślowym łokciem w żołądek i kurczę się w sobie na myśl o myśleniu co będzie jutro, pojutrze, za tydzień...
Czasem nie ma czasu ... czasem trzeba po prostu iść... to idę...
a potem mi tak w głowie drą się myślowe rozważania i nieporozumienia.

Wstaję... nie myślę.. idę..
gdzie dojdę?
Czas pokaże...

24 sierpnia 2012

Wycieczki i antyki...


Ostatnie 3 dni spędziłam z Zaobrączkowanym i Nieletnią na niedalekich podróżach.
W tym roku nie uda nam się nigdzie wyruszyć na urlop zatem postanowiliśmy sobie zrobić krótką przerwę...
Zwiedzaliśmy nadmorskie miasteczka...
Southampton, Lepe (New Forest) , Bournemouth...
To trzecie najbardziej mi się podobało...
Kilka zdjęć z naszych podróży




Wieczorem Marina, Ocean Village, Southampton



Prosto u wyjścia z naszego hotelu... Pięęęknieeee....
A tu za dnia...





Lepe, New Forest.
Widoczki i my :)








Bournemouth











 A ci ''panowie'' pomieszkują w oceanarium w Bournemouth







Dziś  za namową Zaobrączkowanego podjechałam do sklepu z antykami...
I udało mi się za grosze kupić fajne filiżanki z talerzykami i do tego mini łyżeczkę :)

za całość zapłaciłam 3 funty!! Co mnie zszokowało, bo tyle miała kosztować jedna filiżanka, ale pan powiedział, że nie ma kompletu tego niebieskiego i brakuje talerzyka i juz stan nie jest bardzo dobry, to dostałam gratis.
Może chciał się po prostu pozbyć.. mi nie przeszkadza. Stan dla mnie jest ok. wymyłam, wytarłam i choć kolor niebieski już lekko wyblakły to moim zdaniem tylko uroku dodaje a nie odbiera.

Jutro robię sernik z jagodami... będzie herbatka w filiżance i ciasto serwowane na nowym talerzykowym nabytku... uuuu.....







Długi weekend przed nami... W planach (jeśli pogoda pozwoli) wyjazd nad morze i wycieczka za Londyn do sklepu z antykami... ale będzie fajnie :)


19 lipca 2012

Pierwszy raz

Pierwszy raz na wszystko, nawet na złamaną łapkę
moja biedna Nieletnia po raz kolejny udowadnia, że sport szkodzi
Jazda na rolkach zakończyła się złamaniem.. a buuuuu....

19 czerwca 2012

Włamanie

Normalnie nie wiem co jest ale po raz trzeci w ciągu pół roku ktoś mi się włamał do samochodu. No poważnie? nie macie co po nocy robić tylko mi szyby wybijac, niech to ..... no... ech... grrr.... ide się podenerwować w spokoju :P

16 czerwca 2012

Bieżnia

Moje dziecko udowodniło, że ćwiczenia są niebezpieczne
Normalnie latać zaczęła na bieżni i skończyło się doś mocnym poździeraniem kolan
dość bolesne doświadczenie...
unikac zatem wszelakich ćwiczeń trzeba, bo to nie wiadomo co się zdarzyć może
hahahaha

8 czerwca 2012

Nowa zabawka

Kupiłam sobie nową zabawkę...
tak wiem...
nikogo to nie interesuje...
ale cóz...
ja się cieszę
moja pierwsza lustrzanka pacza na mła z radosnym błyskiem :)

20 maja 2012

Ależ skąd?

Czy cieprpę na chorobą psychiczną?
Ależ skąd, nic nie cierpię - kocham każdą minute mojego szaleństwa...

10 maja 2012

Jedno słowo

Jakby to powiedzieć jednym słowem, że sie jest tak wkurzonym, złym, grrrr.... że normalnie zaczyna się myślec, że niektórych ludzi powinno sie zamordować, a nie czyni się tego tylko dlatego, że to jest karalne a jednocześnie czujesz, że i tak byś zamordował bez względu na konsekwencje, wszystko wewnątrz ciebie aż krzyczy a na zwenątrz pełne opanowanie, spokój, nawet przyjacielski uśmiech i cierpliwe tłumacznie rzeczywistości.. Potrzebuje jednego słowa by to opisać... jest jakieś słowo by opisać taki stan umysłu i zachowania?

24 kwietnia 2012

Twórczość mieszana....

Czy wiecie, że ja mam wielki zamet w głowie i go staram się prostować twórczością wszelaką...
np maziam obrazki, albo brzdąkam na gitarce, albo robię kosmetyki, albo gotuję cuda wianki...

Począwszy od poranka (który zaczął się o godzinie 11, bo ze względów na fakt ,że Nieletnia skręciła nogę i siedziała dziś w domu, mogłam pospać dłużej) rozpoczęłam tworzenie nowych mydełek...


Grapefruitowe o kolorze biało- niebieskim wyszło niezgodnie z planem- niedokładnie wymieszałam titanum oxide co spowodowało ,że grudki białego proszku są widoczne w mydle...


Nienajgorzej wygląda mydło o lekkim zapachu wanilii... Jedno z dodtkiem płatków rózy..
ale też miejscami widać odrobinkę proszku... ech...


Mówią, że do trzech razy sztuka i ....
mydło o zapachu ..hm... delikatna, słodkawo-cytrusowa mieszanka owoców z nutką mięty...




Wieczorem natomiast natchnęło mnie na malowanie....
tu trochę mojej twórczości malowniczej...








To by było na tyle :)

xx