11 grudnia 2012

Późno

Późną nocą przyczłapałam...
Skończyłam zaległe prace biznesowe i zasiadłam na chwilę z własnymi myślami.

Dawno mnie tu nie było. Ciągły brak czasu albo i chęci by wystukać kilka komputerowych literek.
Mogłabym zbyć wszytko pisząc - nic się nie dzieje... albo nie mam czasu..
Chyba raczej prawda jest taka, że mam i czas i o czym pisać, tylko mi się nie chce.

Ostatnie miesiące mojego życia były dość intensywne. Szczególnie ostatnie 2...
Fizycznie i psychicznie wyczerpujące. Ale przetrwałam jakoś. Czasem sama nie wiem jak.
Czasem po prostu idę do przodu i nie rozglądam się na boki. Czasem muszę się wyłączyć z całości istnienia, żeby się nie zgubić.
Codzienność potrafi być dołująca, przygnębiająca... a otaczający nas ludzie nie zawsze są w stanie zauważyć, że jesteśmy w tym trudnym miejscu i że trzeba na chwilę ucichnąć i pozwolić sobie postać bez słowa.

Każdego dnia wstaję i zaczynam od wyliczania dlaczego wstałam. Zbieram siły by zrobić pierwszy krok... potem już leci... krok za krokiem.. punkt po punkcie wykonuję plan. Czasem zupełnie automatycznie, czasem poświęcę danej myśli odrobinę uwagi.
Robię, bo wiem że muszę, że trzeba, że tak być powinno. Robię bo mam nadzieję, że cos się zmieni. Robię, bo bezczynność gorsza od zabiegania, robienia czegoś nawet jak się nie do końca ma nadzieję, że nasze kroki prowadzą do celu.

Ale nie zawsze jest ciężko, szaro i buro. Czasem zaświeci słońce w tym zaścianku bezsensu i uśmiecham się promieniście. A co? Przecież nie może być wiecznie szaro i buro.
Kiedyś w końcu trzeba wziąć łopatę i zakopać te doły przeklęte. Bo ile mozna siedzieć w czarnej dziurze?

Ale o czym to ja chciałam...
No tak...
Drodzy Państwo.. Moje urodziny... Były. Kolejny roczek zleciał a ja utknęłam w czasie...
Całkowicie przypadkiem, bo wcale się o to nie prosiłam, ale Zaobrączkowany słuchał...
Bo niedawno tak sobie marzyłam, że chciałabym się cofnąć o kilka lat i miec znowu 27...
No to w ten jeden dzień w roku spełniło się moje marzenie :)




Ot i taki torcik urodzinowy miałam :) Przepychota było i odmłodzona zostałam :)

Dostałam też śliczną ręcznie malowaną kartkę- książeczkę od mojej córci i czekoladę.
Ale mój ''duży'' prezent (urodzinowo - świąteczny) jeszcze nie dotarł. Mam nadzieję, że niedługo będzie. Coś dla ''bizneswomen'' która wiecznie walczy o dostęp do komputera i się wścieka jak przypadkowo ''giną'' dokumenty na komputerze. No to mam netbook.. Za połowę ceny bo produkt został zwrócony do sklepu, ale mi to nei przeszkadza. Ciagle z roczną gwarancją i nie zniszczony więc - OK.
Do tego sama sobie zrobiłam prezent i w nareszcie zapisałam się na kurs o legalizacji kosmetyków. W końcu trzeba by te moje mydła zacząć legalnie sprzedawać :)
Hmmm.. Mydła, kosmetyki... dawno czegoś nie tworzyłam. Chyba czas coś w końcu nowego zrobić.

W dniu urodzin nie mogło zabraknąć szampana i dobrego towarzystwa. 
Moc życzeń nadesłana z wielu stron... smsy, maile, Facebookowe posty, czy wiadomości prywatne, telefony... Było mi niezmiernie miło, że pamiętaliście o mnie w ten mój urodzinowy dzień.


A na koniec chciałam zareklamować linie - Ryanair. Można pewnie im wile zarzucić ale zostałam zaskoczona przemile cenami na trasie London Stansted - Gdańsk..
Uwaga drodzy Państwo- cena biletu 18 funtów  w obie strony ze wszelkimi opłatami (tylko bez bagażu, jedynie podręczny). Zatem 10 stycznia lecę do Polski!
Cieszę się bardzo, bo odwiedzę ''Ludziki Moje Kochane'' i w końcu poznam niektórych Colway'owców, z którymi jedynie ''na odległość'' rozmowy przeprowadzam i czas najwyższy uścisnąć dłonie i w końcu ''na żywca'' się do siebie uśmiechnąć.

Mam nadzieję, że wrócę bardziej zrelaksowana i że nie będzie -20 stopni.. bo cholerka... ciuchów na takie zimno nie posiadam. Nie planuje wycieczek plenerowych a wszędzie raczej autem, ale mimo wszystko - nie wiem jak ja to zdzierżę.
Brrrrrr....
No nic.. wódki mi trzeba będzie żeby od środka grzało i miejsca do spania. Bo jak się wódki napiję, to pewnie szybko padnę, wprawy nie mam.. ale może jakiegoś grzańca zamiast.. ot i to jest myśl...

A teraz uciekam spać, bo jutro kolejny dzień, gdzie wiele kroków i punktów do zrobienia
Dobranoc.


A gdybyście myśleli, ze nikt się do Was nie uśmiecha- oto ja uśmiecham się do Was swoim pulpetowatym uśmiechem :)






Brak komentarzy: