16 listopada 2015

''matematyka'' - a to coś do jedzenia czy mnie obrażasz?

Prawie każdego dnia pracując jako kasjerka, spotykam się z sytuacjami, w  których kompletnie nie wiem co powiedzieć...

historyjka pod tytułem ''matematyka - a to coś do jedzenia czy mnie obrażasz?''

Podchodzi kobieta ok 30stki do kasy, w ręku 4 czekolady. Podaje mi jedną, pyta:
- ile kosztuje?
skanuję, odpowiadam:
- 35 pensów
Chwilę stoi, zamyśla się, po czym kładzie resztę czekolad na taśmę i mówi:
- OK

Rozumiem, że mam zeskanować resztę, to skanuję, uśmiecham się i mówię
- 1,40£ poproszę

i uwaga tu zaczyna się historia rozwijać

- jak to 1,40£? 1 funt powinno być.
- 4 czekolady po 35 pensów to jest 1 funt 40 pensów
- nieeeeeee , to jest 1funt!
- 1 czekolada to 35 pensów (mówię jak do dziecka uczącego się matematyki powoli, spokojnie).
Dwie czekolady to będzie razem 70 pensów. Ponieważ chcesz 4 czekolady to teraz 70 pensów trzeba przemnożyć przez 2. 2x x 70 pensów to jest 1 funt 40 pensów.
- ale dlaczego ty mi mnożysz?? to się dodaje a nie mnoży!!!

zamilkłam...
zaniemówiłam...
ucichłam i skamieniałam
zastygłam w bezruchu i w bezsłowiu...

- źle zeskanowałaś! zeskanuj to jeszcze raz!

patrzę na nią i nie wierzę...
chrząknęłam,przełknęłam ślinę, w myślach zrobiłam 150 razy facepalm i wydałam z siebie dźwięk:

- zeskanowałam dobrze, skanowanie jest zadaniem tak prostym, że dziecko jest w stanie to wykonać. Jeśli chodzi o  czekolady to jeśli DODAMY do siebie 4 czekolady po 35 pensów, to nawet zeskanowane 20 razy pokażą taką samą kwotę, czyli 1,40£

a ona do mnie:
- nie bądź niegrzeczna, właśnie, że źle zeskanowałaś i chcesz mnie oszukać. Nie będę kupowała więcej w tym sklepie. Nie chcę już tej czekolady...

i sobie poszła...

przez chwilę siedziałam patrząc bezsilnie w ekran mojej kasy... westchnęłam głośno, wzruszyłam ramionami, usunęłam nieszczęsną czekoladę i z uśmiechem powitałam następnego klienta, który całą rozmowę skwitował słowami:

- matematyka, dla niektórych magiczna i niepojęta
- ''matematyka''??? a co to jest? to coś do jedzenia czy mnie obrażasz?
- hahahaha....

dziwny jest ten świat...



9 listopada 2015

przepraszam, po angielsku się jeszcze nie nauczyłam...

Historia z serii - ''Polacy na emigracji...''



Idą dwie rodaczki, jedna wózek pcha...w stronę mojej kasy.
Jak w każdym supermarkecie kasy czasem posiadają oznaczenia.
np: że ''tylko koszyk''
albo ''tylko do 10 produktów''

Nad moja kasą zaś wisi taki znaczek (Hearing Loop) z podpisem


Podpis wyjaśnia, że jest przy tej kasie zainstalowany hearing loop dla osób z aparatem słuchowym (redukuje szumy i wzmacnia przejrzystość dźwięku).

Idą obie, jedna pcha, druga się rozgląda. Przyłażą w moją stronę i słyszę pierwsza kobieta się odzywa:
- może chodź tu, tu mniejsza kolejka jest
- tu nie można - odpowiada druga nadal się rozglądając
- jak to nie można? - pyta pierwsza
- tu tylko dla głuchych jest - ta rzecze lekko zirytowana
- jak to dla głuchych? - pyta ta pierwsza ze zdziwieniem a ja ze zdziwieniem słucham
- mamo, jaka ty głupia jesteś, nie widzisz, że jest znaczek ''tylko dla głuchych''?! - z oburzeniem jej odpowiada najmądrzejsza na świecie córka, wskazując na znaczek na kasą, który przed chwila wam zaprezentowałam...
- acha...- skomentowała pierwsza pytająca i poszły sobie do innej kasy...




Ja naprawdę nie wiem co w głowie jaśnie najmądrzejszej się roiło... naprawdę... nie wiem...
miałam ochotę powiedzieć, że można, niech podejdzie.. miałam nawet ochotę wyjaśnić co ten znaczek oznacza.... ale po sekundzie doszłam do wniosku, ze właściwie wszystko mi jedno...
ja se będę swoich ''głuchych'' obsługiwać a one niech idą do tych słyszących...

tyle w temacie...