23 stycznia 2013

przed snem

 tak się wygodnie ułożyłam, muzyka w uszach... chyba będę spać, niesamowite że o 2 w nocy mnie zaczyna sen dopadać, zazwyczaj taki stan miałam około 4 rano. Chyba się starzeję.
To ja powoli oczy zamykam, jeszcze kliknę tu i tam, ale jakby co to ciepło mówię dobranoc

22 stycznia 2013

Trzeci tydzień


Mija trzeci tydzień Nowego Roku, który zaczął się dla mnie ...tak sobie ...
ale nie o smutach...

A co ciekawego?
A byłam na ziemi ojczystej. Odwiedziłam Ewcię i Wojtka, poznałam w końcu Człowieka z Internetu i Człowieka z Majestatem...
Zmarzłam okrutnie chwilami, ale z rozkoszą wdychałam to czyste, zimne powietrze; podziwiałam widoki i nacieszyłam się śniegiem, który przyczłapał za mną potem do Londynu :)

Najbardziej nacieszyłam się ciszą i spokojem, który otacza dom Ewy
Mój umysł uspokoił się, ale jednocześnie tak wiele w mojej głowie się poukładało, poprzestwiało i zmieniło oświetlenie myśli , że do dnia dzisiejszego próbuję wyrównać poziom normalności... wątpię by mi się udało
Tak naprawdę stwierdzam, że nienormalność, że chwilowe lub permanentne szaleństwo może być całkiem ciekawe i mieć bardzo pozytywny wpływ na tą codzienną rzeczywistość.

Kilka pikczerów z miejsca okrytego spokojem i ciszą :)







Kilka dni poza domem szybciutko minęło..
A teraz powrót do tego, co znajome i moje. Zgiełk i szum miasta, nieustające dźwięki silników, wycie syren karetki albo policyjnej, autobus zatrzymujący się tuż pod moim oknem co kilka minut, ludzie zapominjący, że o 4 rano niektórzy śpią i pod oknem przeprowadzają długie, krzykliwe rozmowy...
tak... Uroki zycia w mieście...

Londyn obecnie okryty jest białą pościelą. Dziecko się cieszy... trochę się w śniegu wytarzała ... a dorośli się nudzą..To wymyślają durne zabawy jak naparzanie się poduszkami albo zapasy...
albo leżą i robią głupie miny i się fotografują ...
hahaha....


a żeby nie było że leniwa jestem- nowe mydła :)