13 stycznia 2009

rozważania popołudniowe

rozważania popołudniowe



rozsiadłam się wygodnie w fotelu z kubkiem herbaty obok laptopa.
stukam mechaniczne w klawiaturę.
śledzę czarne komputerowe literki.
oparłam głowę o krzesło, nie , tak nie jest mi wygodnie...
upiłam łyk herbaty...
o rany, jak boli, zapomniałam o usuniętym zębie, teraz mnie dopiero olśniło...
ałłłłłł....
gapię się w ekran i myślę o głębokich treściach , które chciałabym przekazać, ale jakoś mnie natchnienie opuszcza....
rozważam siebie... kim jestem? czemu robię, to co robię, po co? dla kogo? i czy warto?

uspokajam myśli łykiem herbaty, tym razem ostrożnie, powolutku... nie prowokuję bólu...
zastanawiam się nad prostymi sprawami, zakupy na jutro, obiad, sprzątanie, może w końcu uszyję te firanki? tak wiszą w oknie podpięte szpilkami o tygodnia, a ja nie mogę się zebrać w sobie, żeby je w końcu ładnie obrobić... ogarnia mnie niewyobrażalne lenistwo, przyciąga mnie do siebie jakąś siłą, której nie mogę się oprzeć, poddaję się słodkiemu nieróbstwu...


plan działania koniecznie potrzebny.


chyba mi się chce płakać, może to z braku cukru?

ON zabrał mi słodycze, znaczy się - sam wszystkie wyjadł, w trosce o mnie. żarłok, obżartuch, chuderlak!

wrrrrrr

a może to ta pogoda?
a może to dieta?
a może to nuda?
a może to depresja?
a może to moja wyobraźnia?
a może ja po prostu lubię narzekać i użalać się nad sobą?
a może trzeba wstać od komputera i odetchnąć świeżym powietrzem?
a może po prostu trzeba sobie pozwolić pomarudzić, a potem wziąć się w garść i w końcu konsekwentnie zmierzać do celu, a potem uśmiechnąć się do odbicia w lustrze i być dumną z osiągniętych wyników, a nawet jeśli się nie uda, to powiedzieć sobie- przynajmniej próbowałam...
może...
jutro...
dziś mam lenia.....



 

  




Brak komentarzy: