3 listopada 2010

Zły humor


Edzia:
wstała lewą nogą...
humor nijaki , bez powodu...
zważyła się nałogowo
westchnęła tylko głęboko i machnęła ręką...
eeeeeee....
zadumała się na chwilę, bo zrozumieć nie może, czemu wczoraj było 30 dkg mniej niż dzisiaj, a przeciez była grzeczna jedzeniowo, nienagannie dietetycznie, waga w górę....
stwierdza,że ''enejdżajzery'' w wadze są na wykończeniu i dlatego waży więcej...
postanawia nie wnikać w szczegóły i przeżyć ten dzień- JAKOŚ...
pije kawe i ''grzebie w internecie''...
rozgląda się po mieszkaniu i zauważa nieład- a przecież wczoraj sprzątała!
spogląda przez okno i z niesmakiem odwraca głowę...
wstaje i opuszcza rolete na dół, wtedy nie widać,że okna brudne...
deszczu też nie widać
kręci się na krześle i rozważa wstanie i ogranięcie mieszkania...
pomysł sprzątania popycha w najciemniejszą szufladkę w głowie, dziś nie...
przegląda kalendarz, ze smutkiem stwierdzając, że już jest 3 listopada, do urodzin tylko miesiąc...
uśmiecha się przez sekundę przypominając sobie jaki prezent od męża dostała... przed-urodzinowy ale na urodziny
wstaje z krzesła i wraca na nie spowrotem, bo zapomniała co miała zrobić....
czuje się nieciekawie, zły nastrój nie opusza na chwilę, brak zrozumienia tego stanu wkurza jeszcze bardziej....
wlazła na ''amazon'' w poszukiwaniu książki dla głupków -amatorów:''jak obsłużyć lustrzanke'', bo se kupiła i nie bardzo wie co z tym zrobić, ale szpan- lustrzanke ma...
wpadła na pomysł by se akcesoria do lustrzanki dokupić, choć pojęcia nie ma co do czego...
wydawanie pieniędzy zdecydowanie Justed cieszy...
przezornie postanawia sprawdzić internetowo stan konta bankowego , by upewnić się,że są fundusze na zbęnde akcesoria...
wkurza się po chwili- kasy brak...
na pocieszenie postanawia wybrać się do kuchni i znaleźć czekoladę...
czeklady też nie ma, bo ktoś zjadł, a przez '' KTOŚ'' ma na myśli ''podły słodyczowy wyjadacz'': Zaobrączkowany
patrzy przed siebie i duma , co by tu zrobić z tak niefortunnie rozpoczętym dniem...
stwierdza,że się chyba położy spać...
i tym razem zdecydowanie będzie myślała, by to prawa noga pierwsza dotknęła dywanu...
po tej myśli spogląda niechętnie na dywan, po czym wpada w lekką depresję: dywan aż się prosi o pranie....
wrrrrrrrrrrrrrrrrrr......


zły dziś dzień, czemu? nie wiem! siakoś tak...

Brak komentarzy: