27 maja 2024

Przepraszam panią, ja tu jestem

Czy znacie ludzi co mają czasoprzestrzeń, dla których pojęcie czasu jest pojęciem względnym, czas istnieje ale nie do końca ogarniają, bo właściwie to czym jest czas i jak niektóre jednostki czasu określić? Bo kto właściwie określił ile to jest ZARAZ, ile to jest PÓŹNIEJ, ile to jest za CHWILĘ czy za MOMENT

Dla mnie czas jest wyznacznikiem minutowym - znaczy się będę o 16stej to jestem o 16stej. 21 maja to 21 maja, popołudnie to popołudnie ale jak już się ze mną umówisz na popołudnie to musisz na konkretną godzinę, bo inaczej mi mózg nie ogarnie. 

Poznałam FACETA. Jednostka czasowa to zaraz, wkrótce, niedługo, pomiędzy, później, potem, za trochę, za mninute która trwać może 10 minut, za sekundę która mija w sekundę i 10 minut póżniej nadal nic się nie dzieje, kiedyś, za jakiś czas, w dzień, wieczorem,(rano nie istnieje bo on śpi do południa) 

Czas JUŻ i TERAZ nie mają bytu, bo nawet jak powiem, że już idziemy to i tak wiadomo że mu ze dwie godziny zejdzie zanim się wymamroli. Czy kocham go za to mniej? nie, ale ile osoba taka jak ja, która lubi bardziej konkretne jednostki czasowe się przez to nawkurza, ocho ho i jeszcze trochę... 

-Kochanie idziemy do sklepu.

-kiedy? 

-teraz... 

-ok.... 

supermarket zaraz zamykają a on jeszcze papierosa, jeszcze coś se pogada, jeszcze coś tam sprawdzi, w szafie pogrzebie, do kibla pójdzie... Godzinę później sklep zamknęli, on jeszcze spodni nie założył bo przysiadł i go internet wciągnął niespodziewanie, ja z fochem a on że w lokalnym i tak można kupić to po co nam supermarket. Pełen relax czemu się babo wkurzasz... 

Zlitujcie się nade mną bogowie czasu... 

Ale muszę przyznać że gdyby nie Ewa, to chyba bym nie dała rady wcale ogarnąć tej czasoprzestrzeni. Otóż Ewa też ma taką czasoprzestrzeń...i już się z nią oswoiłam zanim poznałam FACETA. Wszak Ewa nigdy się nie spóźnia co nie można powiedzieć o Facecie... ale o tym za chwilę.

Jako że ja jestem tu a Ewa tam, to łączą nas linie lotnicze. Dzwoni Ewa, że by przyleciałą w odwiedziny. Dobra to ci nowina, radosnym kwiknięciem pytam - KIEDY?  odpisuje i tu cytat -
29 paździrnika ci pasuje? 

Pasuje

Po czym w rozmowie pytam czy z dzień wcześniej nie mogłaby przylecieć bo byśmy trochę więcej czasu miały razem, na co Ewcia, że nie, bo w pracy na zastępstwo nie ma nikogo i dopiero 29tego.. 

OK.

Trzy dni później dostaję SMS potwierdzającego - bilety kupione i treść taka - Jestem w Londynie na Heathrow o godzinie 7.55 twojego czasu a wylatuje od Ciebie 1 listopada ze Stansted o 8.25 rano. 

Bosko. 

W pracy załatwiłam by mnie na sobotę nie wstawiali i smsem natychmiastowo informuję koleżankę treścią taką-  Sobota 29tego mam wolną, ale jeszcze poniedziałek 1szego pod znakiem zapytania. 

Mija trochę czasu. Odliczamy dni. Ja w między czasie na wczasach w Turcji. Wszystko obliczone bo elegancko z Turcji wracam w środę, Ewa przylatuje w sobotę. Jest ok. 

Tydzień przed przylotem potwierdzam koleżance i wiadomość pisze taką- Czy na pewno jesteś koło 8smej mojego czasu, upewniam się tylko bo twoja percepcja czasu jest inna niż większości 

Na co odpowiedź padła - piszą że na Heathrow będę o 7.55

Spokojna, zapewniona czekam przylotu.

Jest 28 paździenika, piątek.... 8.40 rano. Jadę do pracy, już właściwie wjeżdzam na parking... Jadę, śpiewam sobie, zadowolona, bo miałam pracować na popopłudnie z domu ale mnie trzeba było w banku na miejscu, to mi zmienili i mi pasowało tak wlasnie. Jadę i sobie obmyślam plan akcji na dziś, że pojadę na zakupy, dom ogarne bo jutro będzie Ewa... lalalalalala

Dzwoni telefon. Ewa dzwoni. Godzina poranna, myślę.. coś się stało? Odbieram

- Cześć Ewuniu, co tam?

- O Edzia, Edziu ty mi powiedz gdzie ja mam iść bo ja już wyszłam tu na zewnątrz.

Nastała wiekopomna cisza, kulki mi się zaczęły zderzać... Myśli jakieś, koncentracja za kierownicą się rozproszyła na chwilę...

- A gdzie ty Ewa jesteś - pytam zdziwionym zaskoczeniem

- No ja jestem tu, już wyszłam, gdzie mam iść, gdzie ty czekasz?

Ewa takim pewnikiem do mnie i sobie myśle, ale sobie żarty stroi. Wie że jej poczucie czasu jest inne, to se robi jaja na pewno.... ale nagle słyszę takie jakby niepewne....

- Edzia...

Przerywam myślenie i zadaję pytanie kontrolujące i juz zaczynam sie w duchu śmiać bo jej powaga daje mi do zrozumienia ze właściwe już wiem jaka będzie odpowiedź

- Ewa, ty jesteś już w Londynie  na Heathrow? 

- Taaaaak? - odpowiada jakby pytająco

- Tu w Londynie jesteś, na Heathrow, na lotnisku, dzisiaj? - dopytuje z lekkim niedowierzaniem, w duchu juz sie śmiejąc ale jeszcze jakby walczę - generalnie próbuję proces myślowy ogarnąc i chyba daje czas kulkom by się mogły zderzyć 

- Noooo

- Ale dzisiaj jest piątek, 28?? Ty miałaś być jutro? Ja jadę do pracy, jestem w pracy, tam gdzie ty to mnie nie ma

- Aaaaaaaacha.... odpowiada Ewa achnięciem któro mówi właściwie wszystko... - to ja tu poczekam aż skończysz pracę - rzekła jakby z lekkim poddaniem sie sytuacji, zwątpienie typu - znowu coś narozrabiałam

Przynajmniej się nie spóźniła, a że przyleciała dzień wcześniej - a co, miła niespodzianka... Generalnie się dostosowała do mojej pierwszej prośby - czy by nie mogła dzień wczaśniej, jak widać - mogła :)
Wszak zajęło nam trochę znalezienie transportu, bo się z pracy nie mogłam wyrwać i trochę się Ewa sama na siebie zdenerowała, ale ile potem się usiałyśmy z tej rozmowy - Edzia gdzie jesteś bo ja jestm tu....

ach  to nasze.... 

Generalnie żadna z nas nie zapytała ani nie potwierdziła że przylot jest 28 a nie 29 ale za to wiedziałyśmy ze wylatuje 1 listopada 😂


Dzisiaj wspominałyśmy tą historię i po raz kolejny wywołała u nas śmiech aż do łez... Ale jakie my obie byłyśmy zdziwione wtedy. Te momenty ciszy w telefonie gdy obie próbowałyśmy ogarnąć powagę sytuacji jednocześnie obie mając polewkę z tego co się wydarza. Moje zwątpienie, ze moze ona jednak żartuje i jej bezradne "acha" gdy sie zorientowała ze ja na nią nie czekam bo dziś nie ten dzień... 

A jeszcze jej mąż jej mówił dzień wcześniej  - zadzwoń do Edzi czy ona na pewno z Turcji wróciła i czy będzie czekać, a Ewcia pewnikiem ze przecież ja wiem i będę 

Więc ludziska - ile znacie osób co mają czasoprzestrzeń? bo ja już znam dwie a co najgorsze zaczyna mi się udzielać. Ale to moze o tym innym razem 

Brak komentarzy: