w czwartek dnia 27.10.2011 wraz z Zaobrączkowanym świętowaliśmy 10-tą rocznicę ślubu.
Najważniejsza obietnica w moim życiu składana 10 lat temu... na zawsze...
mam nadzieję, że wytrwamy ze sobą na zawsze ...
Po czwartkowej kolacji kontynuowaliśmy piątkową kolacją, tym razem zupełnie sami (w tłumie ludzi w restauracji) , ale konkretnie SAMI- znaczy w tym wypadku - bez Nieletniej, która została na noc u znajomych.
Kolacja była fantastyczna. Tajska restauracja całkowicie spełniła nasze oczekiwania... rachunek był równie wielki jak się spodziewałam, ale i ten kęs przegryzłam, przeżułam, połknęłam i nie myślałam o nadwyrężeniu budżetowym.
Cudownie było znów poczuć się parą... dwojgiem ludzi... a nie tylko rodzicami...
Kontynuowaliśmy nasze samo-bycie przez prawie całą sobotę...
Wieczorem wybraliśmy się na halloweenowe party....
Furorę zrobiły paluszki teściowej, które upiekłam...
Nieletnia z koleżanką dołączyły do Nas... i jak to często bywa- dzieci się bawiły w jednym pokoju- dorośli w drugim...
I choć ze względów na fakt bycia kierowcą nie piłam alkoholu, udowodniłam, że i bez tego można się świetnie bawić...
Powróciliśmy nad ranem... i spaliśmy do popołudnia... a potem odwiedzili nas znajomi...
Weekend wypełniony po brzegi...
Teraz powrót do rzeczywistości.
A wy dobrze się bawiliście w Halloween... przebieraliście się?
Fajnie było ?
3 komentarze:
Ależ pięknie wyglądałaś, a Młoda to wierna kopia Ciebie:)
Dziękuję :)
Moja córka też Cię obejrzała i mówi, że super wyglądałaś:)
Prześlij komentarz