odkąd wprowadziłam się do swojego nowego mieszkania tylko kombinuję co tu by kupić...
wpadłam na genialny pomysł- zamienić 2 szafy, które posiadamy na jedną wielką, taką z lustrami i rozsuwanymi drzwiami. jak pomyślałam - tak uczyniłam. no i mam. stoi w naszej sypialni, wielka, ogromna, cudowna... taka jaką chciałam, tylko jest jeden problem... te lustra...
naprzeciwko szafy stoi nasze łózko, w odpowiednim do szafy rozmiarze - king. rozłożyłam się na nim i zerknęłam na mój nowy nabytek...
spojrzałam na swe odbicie, zrobiłam kilka ciekawych min, uśmiechnęłam się półgębkiem , po czym westchnęłam głęboko i dość głośno przykuwając uwagę mojej drugiej połówki..
"hm?" zapytał spontanicznie mój mąż
po czym usłyszał żałosny jęk wydobywający się z mojego gardła, następnie wystąpiło łkanie, zalewanie się łzami, smarkanie i próba rozmowy.
przytulał mnie mój biedny chłop, kompletnie nie rozumiejąc nagłego depresyjnego stanu, jeszcze chwilę temu pełna euforii zachwycałam się szafą...
po kilku minutach niekontrolowanych spazmów nastąpiła chwila ciszy. korzystając z okazji ,że moje wycie ucichło niepewnie zapytał : "co się dzieje?''
"jak to co, to ta cholerna szafa!"
"szafa? co z szafą?"
"widziałeś te lustra?"
"co z nimi?"
"pogrubiają!!!"
"acha, poczekaj niech no spojrzę"
wstał, obrócił się parę razy , zrobił mnóstwo głupich min, uśmiechał się, i grymasił...
"tak kochanie, masz rację.. pogrubia... nie ma się czym przejmować"
"myślisz?"
"przecież bym cię nie okłamał"
"to ja tak nie wyglądam? nie mam takiego brzucha, i gęby jak księżyc w pełni?"
(podczas tego pytanie teatralnie złapałam się za oponki brzuszne i wydełąm policzki)
"ależ skarbie, jesteś śliczna,najpiękniejsza, super zgrabna i wyjątkowo sexy, nie zapominajmy o wysokiej inteligencji i niesamowicie dobrym sercu"
"te -poeta- nie ściemniaj mi tu, tylko prawdę gadaj!"
"ja zawsze prawdę , całą prawdę i tylko prawdę!"
patrze w lustro i wolałabym nie widzieć...
pociągnęłam nosem.
wszak oboje znamy to powiedzenie o "prawdach" jest:cała prawda, tylko prawda i gów** prawda.
otarłam łzy i poszłam się zważyć.. 7,5 kg do przodu....
i kto by pomyślał - szafa prawdomówna a mąż oszust
naprzeciwko szafy stoi nasze łózko, w odpowiednim do szafy rozmiarze - king. rozłożyłam się na nim i zerknęłam na mój nowy nabytek...
spojrzałam na swe odbicie, zrobiłam kilka ciekawych min, uśmiechnęłam się półgębkiem , po czym westchnęłam głęboko i dość głośno przykuwając uwagę mojej drugiej połówki..
"hm?" zapytał spontanicznie mój mąż
po czym usłyszał żałosny jęk wydobywający się z mojego gardła, następnie wystąpiło łkanie, zalewanie się łzami, smarkanie i próba rozmowy.
przytulał mnie mój biedny chłop, kompletnie nie rozumiejąc nagłego depresyjnego stanu, jeszcze chwilę temu pełna euforii zachwycałam się szafą...
po kilku minutach niekontrolowanych spazmów nastąpiła chwila ciszy. korzystając z okazji ,że moje wycie ucichło niepewnie zapytał : "co się dzieje?''
"jak to co, to ta cholerna szafa!"
"szafa? co z szafą?"
"widziałeś te lustra?"
"co z nimi?"
"pogrubiają!!!"
"acha, poczekaj niech no spojrzę"
wstał, obrócił się parę razy , zrobił mnóstwo głupich min, uśmiechał się, i grymasił...
"tak kochanie, masz rację.. pogrubia... nie ma się czym przejmować"
"myślisz?"
"przecież bym cię nie okłamał"
"to ja tak nie wyglądam? nie mam takiego brzucha, i gęby jak księżyc w pełni?"
(podczas tego pytanie teatralnie złapałam się za oponki brzuszne i wydełąm policzki)
"ależ skarbie, jesteś śliczna,najpiękniejsza, super zgrabna i wyjątkowo sexy, nie zapominajmy o wysokiej inteligencji i niesamowicie dobrym sercu"
"te -poeta- nie ściemniaj mi tu, tylko prawdę gadaj!"
"ja zawsze prawdę , całą prawdę i tylko prawdę!"
patrze w lustro i wolałabym nie widzieć...
pociągnęłam nosem.
wszak oboje znamy to powiedzenie o "prawdach" jest:cała prawda, tylko prawda i gów** prawda.
otarłam łzy i poszłam się zważyć.. 7,5 kg do przodu....
i kto by pomyślał - szafa prawdomówna a mąż oszust
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz